PUBLICYSTYKA. Jak pomóc rozwiązać Twój problem?
W ostatnich dniach odebrałem kilka telefonów od osób, które prosiły o pokazanie ich sprawy czy zmartwienia w...

W ostatnich dniach odebrałem kilka telefonów od osób, które prosiły o pokazanie ich sprawy czy zmartwienia w mediach. Prowadzimy razem z Kubą Przewoźnikiem i Waldkiem Łozińskim kanał „Porozmawiajmy.O”, pisujemy do „Kuriera Oświęcimskiego”, koledzy poza tym są bardzo aktywnymi radnymi, no to ludzie szukają u nas tej przysłowiowej deski ratunku.
Starszy pan np. opiekuje się od lat schorowaną żoną. Na co dzień potrzebna jest wykwalifikowana pomoc. Coś się zmieniło, a informacje płynące z instytucji, która go w tym dziele opieki do tej pory wspierała, są dla starszego człowieka nie do końca jasne. Jak więc pomóc i wesprzeć starszych i schorowanych małżonków? Pewna miła pani skarży się z kolei na likwidację lokalnego oddziału banku, z którego ona oraz wielu ludzi w sąsiedztwie korzystało od dawna. Dla starszych osób to poważne utrudnienie i za każdym razem duża wyprawa, gdy są teraz zmuszeni pielgrzymować do innego oddziału. Dlatego pani prosi o zaapelowanie do sumień decydentów. Może niech w tym banku to jeszcze przemyślą… Pewien pan przyniósł natomiast ze sobą walizkę papierów. Jest święcie przekonany, że w urzędzie źle wyznaczono granice jego działki. Nieruchomość, jak twierdzi, jest przez to znacznie mniejsza, a nie są to przecież tanie rzeczy. Dodatkowo jako społecznik obawia się, że podobny błąd może dotyczyć większej grupy osób. Inna pani opisuje cholernie denerwujący ją problem z zalewaniem ulicy przez wodę. Sprawa, jak mówi, ciągnie się od kilkunastu lat. Kobieta pyta ile wody musi jeszcze upłynąć, żeby lokalne władze zechciały tę kwestię rozwiązać…
Podobnych spraw i towarzyszących im pytań jest wiele. Każda oczywiście wymaga zbadania i ustalenia w stosownej instytucji jak rzeczy się dokładnie mają. Przydałoby się tym wszystkim ludziom pomóc lub chociaż spróbować to zrobić. Jest to zresztą w najlepiej rozumianym interesie publicznym. Tak naprawdę jest to interes nas wszystkich, bo każdy z nas może potrzebować pomocy. Tylko jak tego skutecznie dokonać, bo to zdecydowanie nie jest robota dla okazjonalnego wolontariusza, tylko społeczna misja – wymagająca struktury i systemowego podejścia.
Po pierwsze ważna jest otwartość samych urzędów i instytucji. Czasami pewnie przydałoby się wyjść zza biurka i szukającego pomocy człowieka, poprowadzić w tym gąszczu przepisów i papierów za rękę. Tak po ludzku po prostu. A czy dałoby się instytucjonalnie zrobić więcej? Sądzę, że da się zrobić dużo. Prezydent miasta, starosta, wójt gminy, radni wszystkich szczebli, są przecież także od tego, by możliwie przyjazny i otwarty urzędowy model, funkcjonował tu właśnie na naszym podwórku.
Warunek drugi, jak sądzę dla dobra mieszkańców, to również stabilne media lokalne czy regionalne, które powinny mieć jednak coś do powiedzenia. Tylko Drodzy Państwo, odpowiedzmy sobie na pytanie, czy sami mieszkańcy chcą mediów lokalnych. Ile osób kupuje dziś jeszcze gazetę? Kto z lokalnych przedsiębiorców zleca reklamę lokalnemu portalowi? Czy wreszcie miejscowe władze, wspierają czy choćby tolerują otwartą samorządową dyskusję, a może wolą jednak, żeby mieszkańcy, dziennikarze czy przedstawiciele opozycji siedzieli cicho jak mysz pod miotłą…
W mojej ocenie tzw. wolny rynek sam z siebie nie ureguluje dziś kwestii lokalnych i sprawnych mediów. Tymczasem miejscowe elity i decydenci, oczywiście jeżeli są demokratyczni nie tylko nazwy, powinni chyba rozumieć potrzebę istnienia i cele lokalnej prasy. W tej sprawie również liczy się otwartość i dobra wola. Na pytanie natury filozoficznej, czy media mogą być obiektywne, odpowiem, że tak, jak najbardziej. Często np. wystarczy zadać drugiej stronie pytanie i dać szansę na odpowiedź. W sumie tak niewiele, ale na początek będzie to chyba w sam raz.
Jak to się ma do wyborów samorządowych, które odbędą się już 7 kwietnia. Ma się. Wydaje mi się, że w interesie zdecydowanej większości z nas jest to, by wybrać osoby, które chcą coś robić i chcą coś zmienić. W mojej ocenie jest to nawet warunek zasadniczy.
Paweł Plinta, mieszkaniec Oświęcimia
Oceń artykuł
Komentarze
Dodaj swój komentarz
Pozostało: znaków
Pozostało: znaków
Przesuń suwak w prawo, aby odblokować
Brak komentarzy. Bądź pierwszy!
Ładowanie komentarzy...