OŚWIĘCIM. Wiceprezydent listy pisze, czyli jak władze miasta kneblują krytykę
Drodzy Państwo, mamy pewien zaskakujący problem związany z władzami miasta Oświęcim. Powiedzmy też sobie od...

Drodzy Państwo, mamy pewien zaskakujący problem związany z władzami miasta Oświęcim. Powiedzmy też sobie od razu, nie jest to rzecz, która spędza nam dziś jakoś specjalnie sen powiek. Lepiej jednak, żebyście Państwo także wiedzieli z kim macie w magistracie do czynienia. Jak również co ew. Wam grozi, gdy skrytykujecie obecnego prezydenta Oświęcimia.
Konstruktywna krytyka lub po prostu publiczna dyskusja jest istotą demokracji i samorządu. Wymieniając poglądy, przedstawiając pomysły, możemy wspólnie wybrać i dopracować to najlepsze rozwiązanie. W samorządzie niemal wszystko jest jawne. Im więcej osób uczestniczy w życiu publicznym tym lepiej, teoretycznie nie ma więc żadnych powodów, by rzucać sobie kłody pod nogi.
To tyle wstępu o ideałach demokracji. W praktyce w Oświęcimiu wygląda to inaczej. Prezydent Janusz Chwierut najwyraźniej stara się utrzymać tu swój informacyjny monopol na prawdę, sięgając przy tym po prymitywne, wręcz groteskowe metody.
Należy odnotować, dla dobra sprawy i dla potomnych, że od pewnego czasu jego zastępca – wiceprezydent Oświęcimia Krzysztof Kania, zawzięcie „tropi” osoby, które współpracują z Redakcją „Kuriera Oświęcimskiego”. Najpierw jako zastępca prezydenta, a potem już jako „osoba prywatna”, rozsyła np. do ich pracodawców pisma, w których dopytuje się m.in. o wysokość zarobków…
Wyobraźmy sobie, że to ktoś z Państwa, jako mieszkaniec, chlapnął gdzieś coś krytycznie na temat władz miasta. Zdarzyło się. Mieliście powód. Nagle, po niedługim czasie, do Waszego pracodawcy lub kontrahenta wpływa list, w którym lokalna miejska szycha, w końcu wiceprezydent Oświęcimia, dopytuje się o Was i np. Wasze wynagrodzenie… Dziwne uczucie, prawda. A jak Państwo sądzicie, czemu to ma w praktyce służyć? My sądzimy chyba podobnie.
Pan Krzysztof Kania rozsyła również pisma do firm, które zamieściły reklamę na łamach „Kuriera Oświęcimskiego”, próbując ustalić ileż to mogło kosztować. Nie ma tu akurat wielkiej finansowej tajemnicy. Z faktury wynika wszystko czarno na białym. Jak ktoś chce, to mu odpowie. Sęk w tym, że to nie o skromne raczej kwoty chodzi, ale o to, by – zastraszyć oponentów. Tak właśnie te działania pana wiceprezydenta Kani odbieramy.
Oczywiście nie jest w naszej ocenie możliwe, by o „detektywistycznym” zacięciu Krzysztofa Kani nie wiedział prezydent Oświęcimia Janusz Chwierut, którego urzędniczą działalność często oceniamy na łamach gazety. Owszem, trzeba tu uczciwie powiedzieć, że zwykle jest to ocena mocno krytyczna. W tym miejscu jedna uwaga. Przedstawiamy argumenty i fakty. Podpisujemy się pod tym z imienia i nazwiska. Można z nami i naszymi opiniami dyskutować. Wielokrotnie też sami zapraszaliśmy i zachęcamy do takiej rozmowy. Natomiast władze miasta nie chcą dialogu. Prezydent Oświęcimia, jak widać, chce jakąkolwiek krytykę stłamsić.
Zapamiętajcie więc może Państwo, tak dla własnego dobra, te dziwne przypadki i nietypowe metody działania Urzędu Miasta. Bo przecież któregoś dnia, może się tak zdarzyć, że to Wy lub osoby Wam bliskie, znajdą się przez przypadek na naszym miejscu.
Przykre, że władze naszego miasta, dodajmy – wywodzące się z Platformy Obywatelskiej, uciekają się do tak obciachowych metod. Bardzo pocieszające z kolei jest to, że w Urzędzie Miasta Oświęcim tak gorliwych i usłużnych jak pan Krzysztof Kania, jak się okazuje, jest niewielu…
Na marginesie, nie mamy do pana Kani, naszego Borewicza spod Oświęcimia, wielkiego żalu. Wybaczamy i w gruncie rzeczy nawet współczujemy. Czego by bowiem pan Kania dziś nie zrobił i tak, w swoim czasie, na potencjalnego następcę Janusza Chwieruta namaszczony zostanie kto inny. Koledzy z PO to dobrze wiedzą. My również.
Natomiast jeśli chodzi o wysokość cudzych wynagrodzeń, mamy dla Pana Krzysztofa Kani taką prostą, obywatelską radę. Być może warto, by Pan również spytał – tym razem pana prezydenta Janusza Chwieruta – ileż to zarabia w Urzędzie Miasta oraz miejskich jednostkach szeregowy pracownik. Pytanie pomocnicze: dlaczego tak mało. Sądząc po tym co słychać od ludzi (w tym rozsyłanych przez pracowników anonimach), to jest chyba temat, którym powinniście się obaj Panowie zająć w pierwszej kolejności.
Z poważaniem,
Waldemar Łoziński
Jakub Przewoźnik
Paweł Plinta
Oceń artykuł
Komentarze
Dodaj swój komentarz
Pozostało: znaków
Pozostało: znaków
Przesuń suwak w prawo, aby odblokować
Brak komentarzy. Bądź pierwszy!
Ładowanie komentarzy...