We wtorek w godzinach popołudniowych mieszkańców powiatu oświęcimskiego obiegła informacja o pierwszym przypadku podejrzenia koronawirusa u jednej z pacjentek w przychodni Mulitimed przy ulicy Chemików w Oświęcimiu. Nie ma się co dziwić, że mieszkańcy poczuli strach, a inni zaczęli panikować… Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, iż to był fałszywy alarm… 48-letnia mieszkanka Oświęcimia będąc w domu dostała gorączki oraz bólu gardła, dlatego też postanowiła udać się na wizytę lekarską do Multimedu, by uzyskać zwolnienie lekarskie. Pacjentka wiedząc jaka jest sytuacja w kraju poinformowała lekarza, że w ostatnim czasie dwa razy miała kontakt z obcokrajowcami. -Mama siedziała zamknięta wraz z lekarzem w izolatce od godziny 8.00 do 14.00. W tym czasie pozostali pacjenci przychodni byli przyjmowani normalnie – relacjonuje 20-letnia córka pacjentki. Z informacji jakie przekazuje młoda oświęcimianka lekarze nie byli przygotowani do sytuacji – nie znali procedur. Twierdzili, że muszą zapoznać się dopiero z procedurami. -Na transport mama musiała czekać 3 godziny ponieważ sanepid i NFZ powiedzieli, że nie mają podpisanej umowy odnośnie transportu i nie mogą nic zrobić. Karetka przyjechała z Krakowa. O godzinie 14 mama opuściła Multimed i pojechała do szpitala na oddział zakaźny w Tychach – opowiada 20-letnia mieszkanka Oświęcimia. Podejrzana o zakażenie koronawirusem 48-letnia oświęcimianinka przeszła w Tychach badania na grypę. Wyniki potwierdziły, iż faktycznie jest to grypa a nie koronawirus. Młoda kobieta odebrała 48-latkę z tyskiego szpitala po godzinie 17. Kobieta jest w domu i czuje się dobrze. -Dobrze, że tak to się skończyło. Chciałabym podkreślić, że w Multimedzie bardzo nam chcieli pomóc, w przeciwieństwie do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Oświęcimiu której pracownicy umyli ręce i wszystko zostawili do zorganizowania pracownikom Multimedu - stanowczo zaznacza 20-latka. Do tematu będziemy wracać…